środa, 24 marca 2010

Stronnicze podsumowanie 2009r - Marzec

CzwartyMineło trochę czasu od ostatniego postu (obiecuję się popawić) - w ramach przypomnienia więc: w tym krótkim cyklu wspominam najciekawsze gry, które dane mi było poznać w minionym roku 2009. Cykl zachowuje chronologię, w jakiej gry pojawiały się na moim planszówkowym stole - niech nie dziwią więc nikogo "nowości" pojawiające się z dwuletnim opóźnieniem...

W dzisiejszym odcinku Trucizna, Tygrys i Eufrat oraz egzotyczna Cuba.

Trucizna (znana również pod oryginalną nazwą Poison) jest lekką grą karcianą Reinera Knizi. Kupiłem ją jako odpowiedź na olbrzymie zainteresowanie jakim w naszej grupie cieszyły się wspomniane jakiś czas temu Kozice. Trucizna okazała się zakupem bardzo trafionym. Zasady są proste i gra się szybko - oczywiście, jeśli ktoś potrafi liczyć do 13 (wierzcie mi, niektórzy gracze maja z tym problem). Gra jest jednak trochę bardziej strategiczna niż Kozice i wymaga sporo kombinowania. Dr Knizia jest autorem pewnie kilkudziesięciu podobnych gier - warto jednak na akurat tę jedną zwrócić uwagę! Zaawansowanym graczom polecam zwłaszcza wariant, w którym nie dobiera się wszystkich kart - opracowywanie strategii w oparciu tylko o 5 kart prowadzi do prawdziwie Kniziowych momentów, kiedy nie zastanawiasz się, którą kartą chcesz zagrać tylko której nie chcesz zagrać najmniej!

Tygrys i Eufrat to gra, której planszo-maniakom przedstawiać nie trzeba. Powiem tylko, że jest to chyba najbardziej elegancka mechanika jaką widziałem - wszystko jest tu zapięte na ostatni guzik. Bardzo żałuję, że nie gramy w Tygrysa częściej (przez rok zagościł na stole raptem 4 razy...) Przyczynia się do tego głównie wielkie pudło i mózgożerność rozgrywki - to nie jest pod żadnym względem lekka gra!

Cuba to młodsza kuzyna Puerto Rico. Wybieramy role, produkujemy egzotyczne dobra, ładujemy je na statki (za co nagradzani jesteśmy punktami zwycięstwa) albo sprzedajemy na targu za pesos, które wydajemy na wznoszenie nowych budynków - brzmi znajomo, prawda? O ile jednak Puerto Rico może ciężkością i suchością rozgrywki odstraszać nawet doświadczonych graczy, to Cuba jest na pewno dużo ładniejsza, bardziej klimatyczna i dużo bardziej przyjazna w odbiorze.

1 komentarz:

  1. Trucizna...
    Jedna z częściej granych przez nas gier. Same zalety! Jest szybka, odpowiednio angażuje szare komórki. Przy tym jest na tyle zależna od szczęścia, że zawsze masz nadzieję, że wszystkich rozsmarujesz w następnej rundzie. Albo może w jeszcze następnej...

    Tygrys...
    Bardzo dobra gra, ale jak w grze 1:1 Czwarty rozłożył mnie pięciokrotną przewagą - przyznam, że się trochę poddałem. A że nie ma z kim innym ćwiczyć...

    Cuba...
    Zdecydowanie mój typ gry. Wolę jednak pierwowzór. Moim zdaniem gramy w niego za rzadko. Dobrze, że Cuba próbuje zmiękczyć trochę PR, bo teoretycznie powinno to częściej wyciągać ją na stół. U nas się nie sprawdza, bo przez to jest ni w 5, ni w 9. Może gdybym częściej ją proponował, to co jakiś czas byśmy chociażw nią grali (skoro do Puerto Rico trudno namówić...). Chyba muszę spróbować.

    Pozdrawiam,
    red_gobbo

    OdpowiedzUsuń