piątek, 11 grudnia 2009

Stronnicze podsumowanie 2009r - Styczeń

CzwartyWitam potencjalnych czytelników!

Pozwolę sobie w tym krótkim cyklu powspominać najciekawsze gry, które dane mi było poznać w zbliżającym się do końca roku 2009. Cykl zachowuje chronologię, w jakiej gry pojawiały się na moim planszówkowym stole - niech nie dziwią więc nikogo "nowości" pojawiające się z dwuletnim opóźnieniem...


Styczeń upłynął mi na poznawaniu całego mnóstwa gier, którymi wraz ze znajomymi obdarowaliśmy się na święta. Kilka razy na stole zagościł Gheos - nieco abstrakcyjna gra, która nie zrobiła chyba na nikim (poza mną) dobrego wrażenia. Gheos jest jedną z tych lekko chaotycznych gier, w których wszyscy gracze ustawicznie psują sobie szyki. Jeśli towarzyszy temu poważna atmosfera i głęboka zaduma, to gra staje się długa, nudna i nieprzyjemna - bo można mieć wrażenie, że przez godzinę tylko się psuło, nie budując nic! Jeśli jednak podejść do gry ze świadomością, że "nasza" cywilizacja nie tylko w każdej chwili może zniknąć z planszy - ale prędzej czy później musi, to okaże się, że jest to całkiem przyjemna gra!

Hej, to moja ryba! to szybka i lekka gra logiczna, w której również cały czas trzeba przeszkadzać innym graczom - jednak w przeciwieństwie do Gheosa, pingwiny podobają się wszystkim. Być może chodzi o czas rozgrywki, pozwalający zawsze zagrać drugi raz i się szybko odegrać? A może to kwestia zabawnych plastikowych figurek pingwinów? Kto wie...

O Carcassonne: MayFlower powiem krótko... Zwykłe Carcassonne jest ładniejsze, przyjemniejsze i pewnie jeszcze kiedyś w nie zagram...

Pod sam koniec stycznia na moim planszówkowym stole pojawił się chyba najważniejszy tytuł 2008 roku - Dominion. Mimo, że nie zrobił na mnie wybitnego pierwszego wrażenia, to prawie 100 rozgrywek "na żywo" i kolejnych 400 partii na BSW w grę, którą uważam za nieprzyjemnie suchą, całkowicie abstrakcyjną i otępiająco mechaniczną o czymś świadczy. Czas gry, który z graczami obeznanymi z działaniem kart zwykle nie przekracza 15 minut, ma tu spore znaczenie. Najważniejszy jest jednak fakt, że przez te 15 minut widać, jak budowana przez nas talia rozwija się, coraz szybciej i coraz skuteczniej połykając coraz droższe i lepsze karty. Najlepsze gry planszowe oferują podobne wrażenia, ale rozłożone na 2 lub 3 godziny.

W co grałem w lutym opowiem już wkrótce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz