niedziela, 15 stycznia 2012

Nowe wampiry = nowe zakupy (i jak skleić Wight King'a)

Nowe modele do Vampire Counts zachwyciły mnie do tego stopnia, ze nie mogłem się powstrzymać od zakupu. Nie był to może Mortis Engine (chociaż ciągle walczę z pokusą - genialny model!), ale mniejsze zakupy: Wight King oraz Isabella von Carstein.

Jest to pierwszy, raz kiedy spotkałem się z finecastem jak i nowymi plastikami. Może dwa słowa o moich doświadczeniach.

Finecast - bardzo dobre detale. Czy lepsze niż plastik? Zdecydowanie! Drobniejsze szczegóły takie jak rozcięcia szat, czy pasma włosów. W dodatku coś czego nie można było zrobić z metalem - wyginanie. Nie tylko sprawia to, że model paradoksalnie zyskuje na trwałości (nie złamie się pod naciskiem, czy  po upadku), ale także można go łatwiej i ciekawiej wymodelować. Chodzi o to, że model poddany działaniu wyższej temperatury (np. gorącej wody z kranu) staje się bardziej plastyczny. Następnie, przy gwałtownym ochłodzeniu (zimna kranówa) "zapamiętuje" swój nowy kształt i już go trzyma.

Niestety, mimo że Isabella to nowy wzór (a więc nowa forma, projektowana z myślą o żywicy), nie obyło się bez wpadek. Miecz był zakrzywiony, ale to nie problem (patrz wyżej). Gorzej, że pojawiły się te przerażające bąble. Na szczęście dla mnie, nie były to żadne kluczowe elementy jak twarz, czy detale sukni. Były to ubytki na szczycie naramiennika ręki z kielichem oraz tył naramiennika ręki z mieczem. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ten drugi przypadek, to tak naprawdę brak, czy tylko ukształtowana w ten sposób część, wchodząca pod pelerynkę. Ale po zbadaniu pierwszego elementu (oczywisty ubytek, ale można by było go nie naprawiać) zauważyłem, że braki mają świecącą fakturę. Tak właśnie rozpoznacie swoje ubytki. Część, której czegoś brakuje, będzie świecąca. Na szczęście, mnie udało się naprawić model używając green stuffu i moich ograniczonych zdolności modelarskich. Pamiętajcie też, że finecast klei się na super glue, a nie na klej do plastiku.

Nowy zestaw plastikowy - zmyślne łączenia części, modele bardzo 3D. Jest to pierwszy model, który malowałem przed sklejaniem. I pierwszy, którego źle skleiłem. Nie chodzi o to, że przykleiłem mu głowę z tyłu, czy coś takiego. I nie chodzi o to, że jest źle zaprojektowany. Wręcz przeciwnie, jest zaprojektowany ZA dobrze. Co to znaczy? Że zaprojektowano go tak, że można go skleić tylko w odpowiedniej kolejności. Zresztą pokazano to na instrukcji. Tylko kto z Was, starych wyjadaczy modelowych, rzuciłby chociaż okiem na instrukcję do 6-cio częściowego modelu? Głównie chodzi o to, żeby przyklejać go od środka do zewnątrz (co jest całkiem normalne), a do podstawki (która nota bene ma stopę modelu i zostawione miejsce w "piasku" na resztę modelu) dopiero na końcu. Właśnie o tym zapomniałem i musiałem trochę kombinować na siłę i podcinać go od spodu.

A żeby nie było, że tak tylko gadam o najnowszych modelach (wczoraj premiera), a wcale ich nie mam i tylko ściemniam - fotka poniżej.



Okazało się, że nie muszę mieć za sobą dużo malowania, żeby coś napisać. Tylko powiedzcie, czy ktoś to w ogóle czyta? Czy wolicie więcej obrazków? Bo ja tak. W każdym razie pomyślałem, że w nowym roku warto utrzymać liczbę postów "treściowych figurkowo" i powiększyć ją choćby takimi krótszymi, mniej malowanymi przerywnikami. Warto?

Pozdrawiam,
red_gobbo

5 komentarzy:

  1. Warto :-) Czuję się zachęcony do zmitrężenia kolejnej sumy na nowe figurasy, przy czym mnie najbardziej kręci Krell. Wight Lord jest na drugim miejscu na wishliście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie gram, a król wydał mi się fajniejszy do malowania. Zresztą Krella nie było w moim sklepiku. Najpierw wymaluję tego i się zobaczy...

    OdpowiedzUsuń
  3. A, i cieszę się, że chociaż jednej osobie (tak szybko) się przydało. Takie komentarze zdecydowanie zachęcają do kolejnych wpisów.

    Moje sumienie też się cieszy, że nie tylko ja się daję skusić na nowe zabawki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żona dzisiaj kupiła sobie nowy płaszczyk. Mam więc argument na zaprzepaszczenie paru złociszy ;-) Ja gram mniej więcej raz na 3 lata, ale maluję tłumacząc sobie, że kiedyś w końcu zacznę... :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto, warto :)
    Ja też dałem się skusić i czekam na nowe modele do VC.

    OdpowiedzUsuń