Dziś nie zrobiłem może dużo, a z pewnością dobrze się przy tym bawiłem! A czy nie o to w tym wszystkim chodzi?
Popołudniem, z Małą pomocą, zbudowałem jednego z Sanguinary Guards! W rozwinięciu znajdziecie przemyślenia ze składania, komentarze jak Mi się podobało, a także sporo zdjęć. Zapraszam!
Przy składaniu tak pięknych modeli, oraz gdy macie ten luksus i nie musicie kierować się wytycznymi Codex'u, polecam wycinać z ramki po jednej części - tej właśnie, którą chcecie umieścić na modelu. Tak właśnie zrobiłem tym razem.
Od kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcia tych modeli, wiedziałem że muszę je mieć. Nie wiem, czy były to te skrzydełka, sutki Batmana, czy podeszwy butów... Po prostu wiedziałem. Wymówki nie musiałem szukać długo. Mam przecież Blood Angels do Space Hulka oraz od niedawna kilku Marines z Inwazji...
Zaczynam kolekcjonować kolejną armię do 40K! Jak pomyślałem - tak zrobiłem, czego wyniki widzieliście we wcześniejszym poście. Mam tam też pudełko lub dwa Death Company (bo jedno już na Allegro...) - równie wyśmienite modele! Katalizatorem transakcji był Czwarty, który we właściwym momencie szepnął o dodatkowej zniżce w angielskim sklepie (którego polecać jednak nie będę - 10 dni czekałem na wysyłkę... pierwszej partii - porażka).
Co do samych modeli. Jak widzicie po testowym - są fenomenalne! Bardzo szczegółowe, dynamiczne, oryginalne! Ale przyznaję, że wymagają pewnych zdolności modelarskich. Przy okazji chciałbym pochwalić GW za kolejny upgrade swoich produktów. Plastik znów się zmienił. Ten jest twardszy, dzięki czemu detale są ostrzejsze i jeszcze mniejsze. Wadą tego rozwiązania jest kruchość - trzeba uważać przy odcinaniu z wypraski.
Nie ma za to praktycznie żadnych linii podziału. Jedyny element, który trzeba było tak naprawdę oczyścić, to energotopór. Jego czyszczenie zajęło tyle czasu, co czyszczenie całej reszty! No i oczywiście na zdjęciach doskonale widać, co ominąłem (już poprawione). Przy sklejaniu, ważna jest kolejność. Skrzydła muszą być przyklejane na końcu, ale przed naramiennikami. Ja musiałem rwać ;)
Zestaw powala również ogromem części zapasowych. Jeszcze lepiej jest w Death Company (z pewnością jeszcze o tym drugim napiszę). Zapasy z obu pudełek powinny starczyć na upiększenie całego zestawu Marines z AoBR! Ale to po złożeniu wszystkich Marines i Orków - tych też jeszcze sporo :D
Pozdrawiam,
red_gobbo
Czemu takie czekoladowe fotki?
OdpowiedzUsuńChodzi o tło, czy o kolory na małym kwadracie?
OdpowiedzUsuńProblem z pisaniem na bieżąco jest taki, że jak już skończysz, to na czym siedziałeś, to jest już za ciemno na dobre fotki. A z doświadczenia wiem, że odkładanie na później bardzo często okazuje się odkładaniem na za długo...
Pierwsza fotka przy tekscie. Ludek jak z czekoladowym podkladem. :-)
OdpowiedzUsuńSłabo doświetlone zdjęcie... Jak mówiłem, stałem przed wyborem: albo takie i już, albo lepsze, ale nie wiadomo kiedy.
OdpowiedzUsuńA co do modeli podkładowanych na czekoladowo - to Czwarty może więcej opowiedzieć w tym temacie ;)
Model jest naprawdę piękny, a te detale...mmmm :o)...i rzeczywiście nabrał czekoladowej barwy :)
OdpowiedzUsuńm
Zakupoholik z Ciebie straszny ;) Bardzo ładny model chociaż space marinów ogólnie nie trawię. Ten jednak ma w sobie to coś :)
OdpowiedzUsuńCo do wysyłek z angielskich sklepów - pamiętaj, że z powodu chmury pyłu wulkanicznego były wstrzymane loty i royal air mail nie miał pola do popisu. Wybacz im tym razem ;)
Space Marines mają sobie to coś. Trochę jak Imperialni żołdacy w pasiastych pantalonach ;)
OdpowiedzUsuńO chmurze dobrze wiedziałem, ale to wysyłka tyle trwała. Dobrze wiem, kiedy mi to wysłali, bo potwierdzili emailowo. Ale ceny mają najlepsze, więc pewnie z musu dam im jeszcze kiedyś szansę. No i co zrobiłaś? teraz myślę, co u nich jeszcze zamówić!
Zuuuaa Skavenblight! ;)