sobota, 16 stycznia 2010

Regiment goblińskich włóczników skończony :)

W końcu uporałem się z tymi małymi łobuzami!

Nie było lekko. Jak wiecie, pod koniec miałem już ich trochę dosyć, ale postanowiłem się nie poddawać i zakończyć tę sprawę. Złapała mnie też trochę blokada twórcza, ale dzięki Waszym komentarzom (również tutaj) udało mi się ją przezwyciężyć :)

Chciałbym raz jeszcze podziękować za Wasze podpowiedzi i sugestie. Dzięki nim nie tylko wiedziałem jak skończyć ten projekt, ale także uzyskałem potrzebną do tego motywację. Dzięki!

Ponieważ największą popularnością cieszyły się czachy czerwone i be-żo-we, a z drugiej strony, sugerowano użycie różnorodnych wzorów, postanowiłem pozwolić goblinom samemu pomalować sobie tarcze. Nie był to najgorszy pomysł, bowiem uzyskałem w ten sposób wiele opcji. Praktycznie nie pojawiają się duplikaty - tylko kilku gobbasów ściągnęło pomysł od kolegi :)



Plecione tarczki z kolcami też miały swoich lobbystów, więc i kilka takich również znalazło się w oddziale. Aby dać się mocniej we znaki człowiekom (czy też innym oponentom), tarcze te poszły przede wszystkim do pierwszej linii. W środku ciężko było zresztą znaleźć miejsce nawet na normalne (tj. bezkolcowe) tarcze.



Podstawki to standardowy morski piaseczek (pamiętacie? - ten z kawałkami pokruszonych muszli, dla uzyskania ostrych krawędzi) oraz trawka. Dodatkowo, po umieszczeniu na podstawce drobnych kamyczków, zanurzyłem podstawki w zwykłym, drobnym piasku. Wniknął on w szczeliny pomiędzy kamyczki dodając podstawkom realizmu. Dzięki temu nie mają one (wielu) płaskich powierzchni, z których nagle wystawałyby większe i mniejsze głazy.



Po raz pierwszy też zaplanowałem zawczasu (przed przyklejeniem kamyczków), gdzie na podstawkach będzie rosła trawka. Dzięki temu planowaniu, gdy trawa pokrywa  jeden z brzegów podstawki, to przylegająca do niego podstawka też ma w tym miejscu trawkę. Tworzy to łatki trawy obejmujące kilka podstawek.



Praca nad tym regimentem zajęła prawdopodobnie tyle samo czasu co nad rydwanem, jednakże tutaj postępy były dużo mniej zauważalne. Praca rozkładała się pomiędzy 20 modeli, więc poświęcenie 3-4 godzin owocowało nową warstwą koloru, podczas gdy przy rydwanie dawało to np. pomalowanych załogantów. Niemniej jednak, jak teraz patrzę na rosnącą kolekcję wymalowanych modeli - był to czas dobrze spożytkowany.

Pozdrawiam,
red_gobbo

P.S.
Co następne? Powinienem zająć się trochę teraz orkami. W końcu mam ich do wymalowania trzy oddziały - w sumie 85 żołdaków. Czyli jak będę rozsądny, to taki będzie mój następny krok. Ale mam jeszcze opcję malowania goblińskich jeźdźców (do wyboru wilczych lub pajęczych), machin wojennych jak również skavenów do Mordheim. Ale najpierw pogram trochę w planszówki i zastanowię się nad tym później. Ciao!

3 komentarze:

  1. Proponowałbym machinę jakąś machnąć dla rozluźnienia. Nie ma nic gorszego jak malowanie kilku klocków pod rząd ;)

    Pilnie śledzę Twojego bloga. Miło sobie pooglądać zielonych.

    Zapraszam też do mnie - www.studio-bitewniakowe.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra robota :D
    Tempo pracy i systematyczność godna pochwały.
    Co do kolejnego projektu: Mój typ to Skaveni, ale nie taśmowo.
    Miłego grania ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Maszya oblężnicza next. Malowanie "blok po bloku" zabija małe kociaki.

    Gobosy są czadziowe i prezentują się godnie. Waaagh!

    OdpowiedzUsuń